Czasem przychodzi taki moment, kiedy mam wrażenie, że wszystkie pozy już wypróbowałam. Ile nowych ustawień można wymyślić klientkom? Zazwyczaj przebieg sesji się powtarza, powielam standardowe i sprawdzone pozy. Nie ma w tym nic złego, takie działanie to dobry warsztat, pewność siebie. I chociaż na każdej sesji świetnie się bawię, zaczynam czuć niedosyt.
I to jest własnie moment, w którym trzeba uciec i zrobić coś tylko dla siebie. Wykonać sesję inną, własną, od serca. Zrealizować jakiś pomysł, który od dawna za mną chodzi. Wykonuję takie sesje regularnie. Po to, by nabrać dystansu, nowych chęci i dalej kochać to co robię.
Taką sesję organizuję zawsze z moim Dream Teamem (fryzjerka, makijażystka), do tego często zatrudniamy modelki. To nasz babski dzień, robimy zdjęcia, pijemy wino, wygłupiamy się. Wszystko na luzie i bez pośpiechu. Polecam Wam taki sposób na odreagowanie i zmęczenia materiału:)
Efekty naszych zwariowanych sesjach znajdziecie w mojej galerii po godzinach.
Świetnym sposobem na odreagowanie jest udanie się na wystawę fotografii. W Krakowie mam wyjątkowo łatwo, mamy nawet miesiąc fotografii, podczas którego organizowanych jest wiele nowych wystaw.
Polecam Wam również gromadzenie albumów fotograficznych. Podziwianie mistrzów, może być bardzo pouczające i inspirujące: Avedon, Leibovitz….
Od czasu do czasu spotkam się również z zaprzyjaźnionymi fotografkami z różnych miejsc Polski i organizujemy wspólne sesje. Uczymy się od siebie, rozwijamy i inspirujemy się wzajemnie, przy sesji i rozmowach do rana.